Chiny w trakcie obchodów Nowego Roku - czy to dobry wybór?
Podejmij decyzję o wyjeździe. Zaplanuj drogę. Pozwól myślom krążyć wokół wyobrażeń o miejscu i ludziach, o których nie wiesz tak naprawdę nic. A potem zweryfikuj to co przeżyjesz ze swoimi oczekiwaniami... W podróżowaniu jest coś niezwykłego, coś bardzo energetycznego.
Jak tylko podjęliśmy decyzję o przejechaniu Chin z północy na południe, pierwszą myślą była ta, o przeżyciu szoku kulturowego. Z wielu powodów podróż przez Chiny była dla nas podróżą w nieznane. Jak podróżować po tak dużym kraju? Jak porozumieć się w języku, w którym nie mówimy i którego nie jesteśmy w stanie odczytać. Jak odnaleźć się wśród 1 400 000 000 ludzi?
Daliśmy sobie miesiąc w kraju środka, żeby znaleźć odpowiedzi na te pytania.
Pikanterii temu wszystkiemu dodawał fakt, że większość przewodników odradza wizytę w Chinach w trakcie obchodów Nowego Roku. No cóż. To samo przeżyliśmy z Syberią w styczniu… Postanowiliśmy, że będziemy świętować nasz trzeci Sylwester w tym roku…
Chiński Nowy Rok… przede wszystkim z rodziną
Po przekroczeniu granicy Zabajkalsk-Mandżuria, pojechaliśmy prosto do Harbina. Miasto na północy Chin w prowincji Heilongjiang. Całkiem niedaleko Północnej i Południowej Korei. Harbin otrzymał swoje życie, dzięki budowie kolei Trans-Mandżurskiej łączącej Moskwę z Pekinem. Położenie Harbina sprawia, że zimy nawet Syberia mu nie pozazdrości. To tu odbywa się znany w całych Chinach Ice Snow Festival. Zdjęcia wymyślnych figur lodowych co roku obiegają cały świat. W naszych wyobrażeniach figury te pozostaną jedynie tymi ze zdjęć… Cena biletu dla jednej osoby to wydatek 50€. Nie możemy więc powiedzieć, czy warto wydać niemałą kwotę na zobaczenie parku. Planując budżet tak długiej podróży wiedzieliśmy, że przyjdzie nam rezygnować z różnych atrakcji... Ta była jedną z pierwszych.
28 stycznia 2017 w Chiński Nowy Rok byliśmy gośćmi w domu Andresa. Studenta z Kostaryki, który mieszka w Harbinie od ponad 3 lat. Ponieważ przygotowywał się akurat do obrony, ilość pracy i badań nie pozwoliła mu wyjechać na noworoczne wakacje. Dzięki temu (i Couchsurfing) mogliśmy spędzić 3 dni w gościnnym pokoju, przepijając nasze rozmowy kawą prosto z Kostaryki! (no dobra, odkryliśmy też, że chińskie piwo nie jest powalające…)
Nowy Rok w Chinach = czerwone latarnie. Są wszędzie – w domach, na ulicy, w sklepach, parkach… Latarnie, czerwony kolor i fajerwerki. Petardy im głośniejsze tym lepsze. A wszystko po to, aby odgonić złego smoka, który boi się właśnie czerwonego koloru i hałasu. Widok dzieci bawiących się w tym okresie głośnymi klekotkami to norma. Ale Nowy Rok w Chinach to przede wszystkim czas spędzony z rodziną. Transport w całym kraju jest sparaliżowany ilością osób podróżujących, głównie z dużych miast do mniejszych. Wszyscy chcą być przez te kilka dni w domu. Obchody Nowego Roku zaczynają się od spaceru. Potem wszyscy bez wyjątku lepią tradycyjne pierożki, aby po sutej kolacji obejrzeć telewizyjne show. W międzyczasie odpalane są fajerwerki, które przyprawiały nas o szybsze bicie serca.
Nasze pierwsze zetknięcie się z Chinami możemy podsumować obecnością na dworcach kolejowych. Tłumy przemieszczających się ludzi, uśmiechniętych, zadowolonych i podekscytowanych. Atmosfera trwających świąt utrzymywała się w powietrzu przez 1 tydzień naszego pobytu.
Warto pamiętać o tym, że w ciągu ponad tygodniowych obchodów Nowego Roku, wszystkie chińskie restauracje, sklepy i punkty usługowe są po prostu zamknięte. Mieliśmy szczęście, że zatrzymaliśmy się u Andresa, gdzie mieliśmy możliwość wykazania się w kuchni 🙂
Jeszcze raz bardzo Ci dziękujemy Andres!
Pekin – stolica imperium
O stolicy Chin słyszeliśmy dużo. Smog. Tłum. Ogrom. Rewolucja. Mao. Mimo wszystko próbowaliśmy zobaczyć to miasto własnymi oczami. Sprawdźcie jak nam wyszło!
Kiedy odwiedzasz takie miasto po raz pierwszy trudno się nie pogubić… Plac Tiananmen, Zakazane miasto, Świątynia Nieba, Wielki Mur Chiński. Nawet jeśli jesteśmy ciekawi innej turystyki niż w głównym nurcie, trudno ominąć takie miejsca. Miejsca, które pamiętają czasy kilku dynastii.
To była słuszna decyzja 🙂
Uwaga! Święto Wiosny = tydzień wolny od pracy = całe Chiny gotowe na zwiedzanie kraju 🙂
Nie tylko my mieliśmy plan odwiedzić wspomniane miejsca. Setki, tysiące Chińczyków wokół nas. Niesamowita okazja do zapoznania się ze społeczeństwem i jego obserwowania.
Przepychanie się i plucie to nie legendy 🙂 Publiczne toalety też Was nie zawiodą.
Czy wiecie, że limit dziennych odwiedzin Zakazanego Miasta to 80000 osób…? Tak, to nie pomyłka. Niesamowita ilość, prawda?
Czy wiecie, że więcej niż 200 milionów osób odwiedziło Wielki Mur Chiński?
Czy wiecie, że Mahjong, starożytna chińska gra w dopasowywanie płytek jest nadal bardzo popularna wśród Chińczyków? Stoły oblegane przez grupy graczy można zobaczyć wszędzie, zwłaszcza w parkach i wzdłuż mniejszych uliczek. Naszą uwagę zwrócił sposób grania – bardzo emocjonalny i ekspresyjny. Rozgrywki oglądaliśmy z dużym zaciekawieniem, nawet jeśli nie mieliśmy pojęcia o zasadach.
Błękitne niebo, ciepłe słońce a także brak (widocznego) smogu, przekonały nas do Pekinu. Gubiliśmy się w Hutongach i tradycyjnych Dongsi aby w końcu znaleźć drogę do nowoczesnych ulic. Cudowne zestawienie warte przeżycia.
Hutong – zespół szczelnie ze sobą połączonych, parterowych budynków. Często „obrośnięte” nowoczesnymi wieżowcami. Miejsce przede wszystkim zamieszkałe przez Chińczyków, ale znajdziecie tam też jedne z najlepszych ulicznych „restauracji”.
I u dochodzimy do JEDZENIA. To zagadnienie wymaga odrębnego postu, teraz chcemy tylko zanęcić... W końcu mamy okazję spróbować pierożków, naleśników, warzyw i klusek. Jedno jest pewne – bardzo lubimy chińskie jedzenie!
Odkryliśmy idealne miejsce na nasze śniadania i pozostaliśmy mu wierni przez nasz cały pobyt w Pekinie. Najlepsze pierożki gotowane na parze, podane z sosem sojowym. Jajka gotowane w zielonej herbacie. Zupa Won-Tom! Mniam!