Jak tylko ustaliliśmy, że z Rosji pojedziemy prosto do Chin, zaczęliśmy szukać informacji, głównie na blogach podróżniczych, w jaki sposób możemy przekroczyć granicę. Szczerze, nie znaleźliśmy wielu informacji, nie ważne w jakim języku przeglądaliśmy strony. Jeśli już ktoś coś napisał, to bardzo pobieżnie i trudno nam było wywnioskować w jaki sposób to zorganizować.
Trudno, skoro wiemy, że jest to możliwe zadecydowaliśmy, że jedziemy i już na miejscu zobaczymy jak to będzie… Wybór padł na Zabajkalsk.
Granicę można przekroczyć tylko pojazdem (samochód, autobus, pociąg) - przejście piesze jest niedozwolone
Poniżej kilka naszych podpowiedzi w jaki sposób możliwe jest przekroczenie granicy – pamiętajcie tylko, że my byliśmy tam w styczniu.
Granicę rosyjsko-chińską można przekroczyć na 3 sposoby:
- NAJŁATWIEJSZY SPOSÓB ale i NAJDROŻSZY
Kolej Trans-mandżurska z jednego z miast w Rosji (Moskwa, Irkuck, Ulan Ude, Czita...) do jednego z miast w Chinach (Harbin lub Pekin są chyba największymi przystankami po drodze). Z tego co wiemy, bilet należy kupić na dworcu w Rosji. Łatwizna. Nie zapomnijcie tylko o paszportach z ważną wizą chińską. Nawet jeśli kupujecie bilety wewnątrz Rosji, paszport jest zawsze potrzebny.
Przykładowa cena biletu z Ulan Ude II klasą to około 18000 rubli - czas przejazdu około 61h.
Po tym jak wcześniej podróżowaliśmy III klasą, II była dla mega wypasiona. Dywany, Pani z odkurzaczem, wszędzie bardzo czysto, cicho, 4 łóżka w przedziale... już pościelone. Jedynym minusem jest to, że właściwie nie możliwości spotkania z ludźmi.
2. WYGODNE ROZWIĄZANIE
Z jednego z miast w Rosji można pociągiem dostać się do Zabajkalska (ostatnie miasto w Rosji przed granicą)
- Trans-mandżurian jak w pierwszym rozwiązaniu, z tym, że wysiadacie właśnie w Zabajkalsku
- Są też tańsze połączenia lokalne z Czity lub Ulan Ude do Zabajkalska, ale nie wiemy czy każdego dnia.
Z dworca kolejowego można łatwo dostać się na dworzec autobusowy pieszo (1km), najlepiej kogoś zapytać o kierunek. Stamtąd odjeżdżają autobusy do Mandżuri, pierwszego miasta w Chinach. Autobusem tym przekroczycie granicę i dojedziecie do centrum Mandżuri.
Bilet kosztuje około 500 rubli.
Jeśli dojedziecie do Zabajkalska innym środkiem transportu niż pociąg, z dworca kolejowego możecie kontynuować podróż do Chin pociągiem. Ten jedzie prosto do Harbina czy Pekinu.
Z Mandżuri do Harbina, bilet ‘twarde łóżko’ kosztuje około 230 juanów, przejazd trwa około 13 godzin.
Nie udało nam się ustalić jak często jeżdżą autobusy z Zabajkalska do Mandżuri ale wiemy że ostatni odjeżdża o 20:00.
3. ROZWIĄZANIE Z PRZYGODĄ
Z Zabajkalska należy dotrzeć na granicę. Odległość około 8 km. Taksówka będzie droga, proponujemy spróbować stopa. Na granicy trzeba znaleźć kogoś kto samochodem ma zamiar przekroczyć granicę i poprosić o zabranie. Słyszeliśmy, że w lecie nie ma z tym problemu. My trafiliśmy chyba w jakąś dziurę przed obchodami Nowego Roku i nie było to niestety proste. Na granicy było pusto...
My wybraliśmy ostatnie rozwiązanie i okazją zabraliśmy się na granicę. Właściwie, to okazja sama nas zabrała, bo chyba wyglądaliśmy żałośnie pałętając się po Zabajkalsku z plecakami, nie wiedząc gdzie idziemy i jeszcze w taką pogodę… Na granicy wytrzymaliśmy prawie 2 godziny, przy -25°C i wietrze zacinającym poziomo. Żadnego autobusu, samochodu… Nic. W końcu zdesperowani wracać do Zabajkalska i czekać już tam na autobus, zatrzymaliśmy chińskiego przewoźnika (który pojawił się znikąd...) i ten zabrał nas do Mandżuri.
W Mandżuri taksówką dotarliśmy do dworca kolejowego i postanowiliśmy, nie zatrzymując się w mieście, pojechać prosto do Harbina nocnym pociągiem. III klasa w Chinach kosztowała nas około 60 euro za 2 bilety. Zdążyliśmy jeszcze zjeść pierwsze kluski w pobliskiej knajpie i byliśmy gotowi ruszyć w dalszą drogę.
Podsumowując, przekroczenie granicy w ten sposób było dla nas dość ciężkim przeżyciem ale na pewno ciekawym doświadczeniem. Trudno uwierzyć jak długie mogą być dwie godziny na mrozie i wietrze…
Jeszcze jedna uwaga. Byliśmy w szoku widząc różnicę między dwoma, tak blisko położonymi miastami (10km) – Zabajkalsk i Mandżuria. O ile po stronie chińskiej zobaczyliśmy nowoczesne miasto, z mnóstwem wieżowców oświetlonych od dołu do góry, o tyle Zabajkalsk był dla nas miastem widmo. Mnóstwo zniszczonych domów, poprzewracane płoty, miasto w ruinie…
Z administracyjnego punktu widzenia, samo przekroczenie granicy było bardzo proste. 10 minut po stronie rosyjskiej – sprawdzenie paszportów i wiz. W Chinach może kilka minut dłużej, ale to tylko dlatego, że nasze paszporty wzbudziły duże zainteresowanie i były oglądane przez kilku pracowników wprawiając ich w śmiech. Łamaną angielszczyzną zadali nam nawet kilka pytań, np. czy jesteśmy małżeństwem. Witajcie Chiny!