O samym trekkingu, dzień po dniu, przeczytacie w poprzednim artykule – tu.
Informacje praktyczne – Kanczendzonga
Koszty – jak dowiedzieliśmy się już po trekkingu, mogliśmy zapłacić mniej. Za jedną osobę, po negocjacjach, zapłaciliśmy 22 tysiące rupii indyjskich. W tej cienie 8 dni (7 nocy) – porter/jak, jedzenie, zakwaterowanie w namiocie, przewodnik, pozwolenia i bilety wstępu do parku. Na własną rękę dojechaliśmy do Yuksom.
Jak zmniejszyć koszty? – pojechać do Yuksom z zapasem 2-4 dni i na miejscu sprawdzić wszystkie lokalne agencje. Można też zabukować wcześniej miejsce w innej wyprawie organizowanej przez indyjskie kluby wysokogórskie. Spotkaliśmy po drodze dwa takie kluby i koszt na jedną osobę był przynajmniej o połowę mniejszy od naszego. Można też skontaktować się z Smile Panda Tours, która specjalizuje się w wyprawach dla backpackersów.
Wyposażenie – spakowaliśmy do jednego dużego plecaka podstawowe rzeczy – ubrania, mydło itp. Sami nieśliśmy małe plecaki z osobistymi rzeczami. Namiot, mata, śpiwór – po stronie agencji.
Pogoda – nasz trekking był zorganizowany w drugiej połowie maja. Teoretycznie sezon za nami i był to jeden z ostatnich trekkingów przed monsunem. Było ciepło i pochmurnie. Dużo chmur ale w najważniejszych momentach zawsze mieliśmy szczęście do słońca.
Prąd – na trasie tej nie ma elektryczności. Naładujcie wszystkie potrzebne rzeczy zanim przyjedziecie do Yuksam. Bardzo często w Yuksom wyłączają prąd, zwłaszcza wieczorem i w nocy.
Higiena – na wszystkich obozowiskach są toalety. Polegają one na dziurze w ziemi otoczonej ścianami i dachem. Ponieważ bieżąca woda jest tylko w rzekach i strumieniach, staraliśmy się po prostu w niej nie myć. Istnieje możliwość zagotowania wody w kuchni i umycia się w niej na zewnątrz. Przydatne są mokre chusteczki, ale pamiętajcie, żeby je ze sobą znieść do miasta.
Jedzenie – nie zabraliśmy ze sobą niczego extra do jedzenia. Zdaliśmy się w pełni na kucharza wyprawy. Całe menu było wegetariańskie. To, czego nam brakowało to odrobina kawy i czekolady.
Woda – przez cały trekking piliśmy wodę przegotowaną lub ze strumieni. Ta przegotowana smakuje dymem… W Dzoengri można kupić wodę butelkowaną i inne przysmaki. Używaliśmy również steri pen’a do oczyszczania wody ze strumieni.
Jeśli macie pytania zostawcie je w komentarzu. Będzie nam bardziej niż miło na nie odpowiedzieć.
Move Our World czyli Ela i David. Podróżujemy, szukamy innej turystyki i cieszymy się każdym dniem spędzonym razem. Czerpiemy inspiracje o życiu bez negatywnego wpływu na otoczenie i dzielimy się naszym doświadczeniem z Wami. Chcecie wiedzieć więcej?